Zdążyć na odpływ, czyli Abel Tasman
Abel Tasman
Wędrujemy dalej, ale tym razem zamiast górskiego szlaku wybraliśmy szlak plażowy – Abel Tasman. Jest to jeden z Great Walków, czyli 1 z 9 najbardziej znanych szlaków w Nowej Zelandii, do tego najpopularniejszy z najpopularniejszych, bo jest malowniczy, a przy tym stosunkowo płaski i mało wymagający.
Sposobów na przemieszczanie jest kilka: można wynająć kajak, zamówić taksówkę wodną albo po prostu maszerować. Tak więc szliśmy przez gęste lasy, piaszczyste plaże, a czasami brodziliśmy w wodzie…
Odpływ
Ważnym aspektem w planowaniu tej trasy jest sprawdzenie godzin przypływów i odpływów, bo może się okazać, że utknie się gdzieś na kilka godzin i nie zdąży się dojść na zarezerwowany nocleg (nocleg na campingach/w chatach trzeba rezerwować z wyprzedzeniem). Są głównie dwa odcinki, których przejście jest możliwe tylko przy niskim stanie wody. Do pierwszego z nich dotarliśmy, kiedy było jej jeszcze całkiem sporo, więc zaparzyliśmy sobie kawkę i obserwowaliśmy jak przejście szybko się osusza. W drugim miejscu zależało nam żeby przemieścić się jak najszybciej, bo odpływ był dosyć późno, a zostało nam jeszcze trochę kilometrów. Przeprawę zaczęliśmy kiedy zanurzenie wymagało zdjęcia spodni – brodzenie w zimnej wodzie i stąpanie po ostrych muszlach na dnie nie należało do najprzyjemniejszych 😉
Darmowe jedzenie
Szlak jest niewątpliwie atrakcją dla fanów owoców morza. Przy odpływie można zaopatrzyć się w darmowy obiad, czyli smaczne muszle. Jest ich pełno, a ile ich nazbieramy zależy od tego ile będzie chciało nam się nosić na plecach. Na campingowym palniku da się je przyrządzić, polecamy! Żyjemy! 🙂
Zdjęcia
No i bach, krach… jakimś dziwnym sposobem straciliśmy zdjęcia z aparatu, zostało nam tylko parę z telefonu 🙁
EDIT: Za pomoca jakiegoś magicznego programu udało nam się odzyskać te fotki, więc zapraszamy do galerii 🙂